Każdy z nas zna rodziców, którzy konkursy dla swoich dzieci traktują jako kolejne wyzwanie, a inni rodzice to dla nich śmiertelni wrogowie. Dziś jest ich coraz więcej, nakręcają się nawzajem i stawiają na zaciętą rywalizację, często kosztem swoich dzieci i ich kontaktów. Niezdrowa rywalizacja wśród dorosłych daje im też zły przykład, ale ich opiekunom zdaje się to zupełnie nie przeszkadzać, bo w końcu muszą wygrać.
Rywalizacja między rodzicami jest raczej ukryta i przeważnie rozgrywana tak, żeby tylko dana para albo więcej realnie wplątanych w konflikt osób wiedziało, że coś się dzieje. Na początku całość wygląda bardzo niewinnie. Zwrócenie uwagi, że inne dziecko ma ładniejszą sukienkę albo osiągnie lepszy wynik w konkursie ortograficznym. Takie uszczypliwe uwagi mogą na początku zupełnie nas nie ruszać, ale z czasem zaczyna wzbierać w nas złość i chęć pokazania, że to nasze dziecko jest jednak tym najlepszym. Bo warto wspomnieć, że rodzice najczęściej rywalizują niestety za pomocą dzieci.
W tego typu konfliktach bardzo często chodzi o pokazanie tej drugiej osobie, że zupełnie nie ma racji, co oczywiście bardzo często jest niemożliwe. Doprowadza to jednak bardzo często do upokorzeń, zarówno samego siebie, jak i swojego dziecka na oczach jego rówieśników. Rywalizacja między rodzicami zawsze odbija się na dzieciach, nawet jeśli nie są bezpośrednio w nią wplątane, często stają się argumentem albo powodem, ale którego może ona trwać dalej. Może się to przełożyć na niechęć między dziećmi i wybudowanie między nimi muru nie do przeskoczenia, często zupełnie niezależnie od ich intencji.
Dorośli chcą czuć się lepiej od innych, zwłaszcza jeśli czują, że takimi nie są. Dajemy się wkręcić w kłótnie i konflikty, a potem za wszelką cenę staramy się wygrać. I rodzice nie reagują wcale inaczej, zwłaszcza jeśli chodzi o ich dzieci, które bardzo często mylnie ze sobą utożsamiają. Stąd często biorą się niezdrowe naciski na dzieci i zachęcanie ich do ciągłego poprawiania swoich ocen czy brania udziału w różnych konkursach, nawet jeśli nie idzie im to zbyt dobrze. A swoje frustracje z kolejnych przegranych i coraz to nowszych docinek wyładowują właśnie na dziecku, na przykład poprzez wywieranie na nim jeszcze większej presji.